Modlitwa mój Boże
Mój Boże…
Nie kocham Cię, nawet nie pragnę kochać Cię,
nudzę się Tobą.
Być może nawet nie wierzę w Ciebie.
Ale przechodząc spójrz na mnie.
Schroń się na chwilę w mej duszy,
jednym Twym tchnieniem zaprowadź
w niej porządek, ot tak, mimochodem,
nic mi o tym nie mówiąc.
Jeśli masz ochotę, bym uwierzył w Ciebie
– przynieś mi wiarę.
Jeśli masz ochotę, bym Cię pokochał –
przynieś mi miłość.
Ja jej nie mam i nic na to nie poradzę.
Daję Ci to, co mam: moją słabość, moje cierpienie.
I tą uprzykrzoną potrzebę czułości,
którą we mnie widzisz…
I tę rozpacz…
I ten obłędny wstyd…
Mój ból, nic tylko mój ból.
To wszystko.
I jeszcze moją nadzieję…