Modlitwa porządnego człowieka
Cóż mam Ci, o Boże mój, powiedzieć, jak nie to, że jestem grzesznikiem? Lecz Ty wiesz przecież o tym lepiej niż ja. Ja bym w to nie wierzył i nie chciał nawet o tym wiedzieć,
gdyby Słowo Twoje nie było przeciwko mnie.
Panie, nie odchodź ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym! Cóż innego mogę powiedzieć?
Gdzie pójdę z moją słabością, z lenistwem mojego serca, z dwuznacznością i wątpliwą wartością tego nawet, co jeszcze we mnie najlepsze? Gdzie mam się z tym uciec, jeżeli nie do Ciebie, Panie?
O Boże, mój grzech nie może imponować, jest taki sobie codzienny, przeciętny, taki zwykły, że można by go nawet przeoczyć. Wprawdzie wtedy tylko, jeśli przeoczy się Ciebie,
Boże Najświętszy, kiedy zapomni się, że Ty chcesz mieć całe nasze serce, całe i niepodzielone, żarliwe i gotowe na wszystko.
Wielcy grzesznicy mogli się jeszcze przez chwilę sycić demoniczną wielkością swych zbrodni. Ale jakie obrzydzenie budzi moja nędza, moja syta gnuśność, przerażająca mierność mojego „czystego sumienia”…
Tylko Ty Jeden, o Boże, możesz jeszcze znieść takie serce. Tylko Ty jesteś większy od mego nędznego serca: Boże grzeszników, Boże nawet tych letnich i leniwego serca, zmiłuj się nade mną!
H. i K. Rahner