Wielmoże, czy rzetelnie wydajecie wyroki?
Czy słusznie sądzicie synów ludzkich?
Niestety, popełniacie w sercu nieprawość,
wasze ręce w kraju odważają ucisk.
Od łona matki występni zeszli na bezdroża,
od urodzenia zbłądzili głosiciele kłamstwa.
Trucizna ich podobna jest do jadu węża,
do jadu głuchej żmii, co zamyka uszy,
aby nie słyszeć głosu zaklinaczy,
głosu czarownika, co biegle zaklina.
Boże, zetrzyj im zęby w paszczy;
Panie, połam zęby lwiątkom!
Niech się rozleją jak spływające wody,
niech zwiędną jak trawa na drodze.
Niech przeminą jak ślimak, co na drodze się rozpływa,
jak płód poroniony, co nie widział słońca.
Zanim ich ciernie w krzak się rozrosną,
Niech powiew burzy go porwie, póki jest zielony.
Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę,
myje swoje nogi we krwi niegodziwca.
A ludzie powiedzą: “Uczciwy ma nagrodę;
doprawdy, jest Bóg co sądzi na ziemi”.