Psalm 55

przez | 6 czerwca, 2022

Psalm 55

Boże, nakłoń ucha na moją modlitwę

i nie odwracaj się od mojej prośby,

zwróć się ku mnie i wysłuchaj mnie!

Szamocę się w moim ucisku,

jęczę na głos nieprzyjaciela

i na wołanie grzesznika,

bo sprowadzają na mnie niedolę

i napastują mnie w gniewie.

Drży we mnie moje serce

i ogarnia mnie lęk śmiertelny.

Przychodzą na mnie strach i drżenie

i przerażenie mną owłada.

I mówię sobie: gdybym miał skrzydła jak gołąb,

to bym uleciał i spoczął –

oto bym uszedł daleko,

zamieszkał na pustyni.

Prędko bym wyszukał sobie schronienie

od szalejącej wichury, od burzy.

O Panie, rozprosz,

rozdziel ich języki;

bo widzę przemoc

i niezgodę w mieście.

Obchodzą je w ciągu dnia i w nocy

po jego murach,

a złość i ucisk są w pośrodku niego.

W pośrodku niego jest zagłada,

a z jego placu nie znika

krzywda i podstęp.

Gdybyż to lżył mnie nieprzyjaciel,

z pewnością bym to znosił;

gdybyż przeciw mnie powstawał ten,

który mnie nienawidzi,

ukryłbym się przed nim.

Lecz to jesteś ty, mój rówieśnik,

przyjaciel mój zaufany,

z którym żyłem w słodkiej zażyłości,

chodziliśmy po domu Bożym

w orszaku świątecznym.

Niechaj śmierć na nich spadnie,

niechaj żywcem zstąpią do Szeolu,

bo w ich mieszkaniach jest wśród nich nikczemność!

A ja wołam do Boga

i Jahwe mnie ocali.

Wieczorem, rano i w południe

narzekam i jęczę,

a głosu mego [On] wysłucha.

Ześle pokój – uratuje moje życie

od tych, co na mnie nastają:

bo wielu mam przeciwników.

Usłyszy Bóg i poniży ich

Ten, który zasiada na tronie od początku;

bo nie ma dla nich opamiętania

i nie boją się Boga.

[Każdy] podnosi ręce na domowników,

umowę swoją łamie.

Jego twarz jest gładsza niż masło,

lecz serce gotowe do walki.

Jego mowy łagodniejsze niż olej,

lecz są to obnażone miecze.

Zrzuć swą troskę na Jahwe,

a On cię podtrzyma;

nie dopuści nigdy,

by miał się zachwiać sprawiedliwy.

Ty, o Boże, ich wtrącisz

do studni zatracenia;

mężowie krwawi, podstępni

nie dożyją połowy dni swoich,

ja zaś nadzieję mam w Tobie.